Daimler planuje zwiększyć produkcję ciężarówek do normalnego poziomu

Członek zarządu Martin Daum widzi pierwsze oznaki szybkiego ożywienia na rynku. Jednak niektórzy eksperci nie są tak pewni siebie jak ich szef. - Jesteśmy przekonani, że możemy zwiększyć produkcję w maju, a może w czerwcu lub lipcu wrócimy już do normalnego poziomu - powiedział Martin Daum. Przez pięć tygodni fabryki ciężarówek były zamknięte, sprzedaż samochodów użytkowych drastycznie spadła. 20 kwietnia pojawiły się pierwsze informacje o wznowieniach produkcji, na razie w ograniczonym zakresie. - Naszym celem jest zwiększenie obłożenia na produkcji do 50 procent w maju, a nawet 70 procent w niektórych obszarach. Byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem numery pierwszych, po przerwie, zamówień na samochody - mówi Daum. Sprzedaż Daimlera spadła o jedną piątą w pierwszym kwartale br. Ale obecnie symptomy pobudzenia rynku są lepsze niż oczekiwano. Największe ożywienie Daimler odnotowuje jednak poza Europą, w Stanach Zjednoczonych. - Ciężarówki podlegają zużyciu i przewoźnicy myszą odnawiać flotę - stwierdza Daum. Jego zdaniem gospodarka nie może funkcjonować bez transportu, niezależnie od tego czy jest kryzys czy go nie ma. Jednak niektórzy eksperci są mniej pewni, niż szef Daimlera. Na przykład firma konsultingowa Oliver Wyman spodziewa się spadku sprzedaży w Europie o prawie jedną trzecią w bieżącym roku. W najgorszym przypadku dostawy mogą nawet spaść o połowę, wyjaśniają eksperci branżowi. Przy spadku frachtów przewoźnicy wstrzymują zamówienia na nowe ciężarówki. Istniejąca flota zostanie odnowiona dopiero w późniejszym czasie. Są kraje takie jak Włochy i sektory takie jak turystyka, w których biznes całkowicie utknął w martwym punkcie. Segment autokarów jest całkowicie martwy. Żaden producent, w chwili obecnej, nie podejmie się ryzyka produkcji samochodów na stok. Cykliczne pogorszenie koniunktury w branży ciężarówek rozpoczęło się w połowie 2019 r. W zasadzie wszyscy się tego spodziewali. Plany produkcyjne na 2020 rok zostały zredukowane. Pandemia nieco zaostrzyła teraz sytuację. - Widzieliśmy załamane w łańcuchach dostaw i mamy klientów, którzy nie prowadzą działalności pojazdów, ponieważ są zależni od innych firm - mówi Martin Daum. Jak dotąd nie doszło do trwałego przerwania łańcuchów dostaw. Firmy są dość stabilne, co Daum przypisuje również dotacjom rządowym. Niemcy i wiele innych krajów udzieliły swoim firmom szerokich pożyczek, aby utrzymać płynność przedsiębiorstw. Daimler Trucks, jesienią 2019 r., wprowadził pakiet wydajności "Stream 2". W słabnącym europejskim biznesie Daum chce obniżyć koszty o ponad pół miliarda euro w ciągu najbliższych kilku lat. W tym zadaniu pomóc ma mu Karin Rådström, która niedawno odeszła ze Scanii i przyjęła stanowisko członka Zarządu w Daimler Trucks. Aby obniżyć koszty, Daimler coraz bardziej opiera się na partnerstwie. Na przykład wspólne, z Volvo Trucks, opracowanie i produkcja ogniw paliwowych do samochodów elektrycznych. Źródło: 4trucks.pl

Komentarze