Minął rok od polskiej premiery Forda F-MAX


Ciągniki siodłowe marki Ford zadebiutowały na naszym rynku nieco ponad rok temu. Postanowiliśmy sprawdzić jak kształtuje się ich sieć sprzedaży i serwisu oraz czy odnotowywane wyniki są zadowalające dla importera.Transport ciężarowy w Europie zdominowany jest przez pojazdy tzw. wielkiej siódemki, czyli najbardziej znanych marek, dostarczających na rynek lwią część pojazdów. Co jakiś czas zdarza się jednak, że jeden z producentów spoza tej grupy przeprowadza ofensywę na rynek Starego Kontynentu, by zburzyć obecne status quo. Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku marki Ford Trucks, należącej do koncernu Ford Otosan, producenta ciągnika siodłowego F-MAX. Dwa lata temu, we wrześniu 2018 r., podczas Targów Pojazdów Użytkowych w Hanowerze, zaskoczyła nas informacja, że tytuł Ciężarówki Roku, czyli prestiżowe wyróżnienie przyznawane na tej imprezie od lat, otrzyma właśnie Ford F-MAX. Co prawda stoisko marki zostało przygotowane z dużym przepychem, a zapowiedzi o planowanym podboju europejskiego rynku przez ten pojazd dało się słyszeć już wcześniej. Mało kto jednak spodziewał się, że beniaminek tak szybko zdobędzie prestiżową nagrodę. Kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że ciągnik Forda ma stać się dostępny także dla polskich klientów. Przez pewien czas nie było jednak wiadomo, kto zostanie jego importerem i podejmie się budowy sieci sprzedaży i serwisu. Ostatecznie okazało się, że będzie to sieć Q-Service Truck, należąca do grupy kapitałowej Inter Cars. Korzystając z posiadanej infrastruktury, sieć szybko uruchomiła 8 punktów dealerskich, zaznaczając, że docelowo będzie ich w Polsce 10. Sieć serwisowa miała z kolei zostać oparta na 20 warsztatach.Transport ciężarowy w Europie zdominowany jest przez pojazdy tzw. wielkiej siódemki, czyli najbardziej znanych marek, dostarczających na rynek lwią część pojazdów. Co jakiś czas zdarza się jednak, że jeden z producentów spoza tej grupy przeprowadza ofensywę na rynek Starego Kontynentu, by zburzyć obecne status quo. Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku marki Ford Trucks, należącej do koncernu Ford Otosan, producenta ciągnika siodłowego F-MAX. Dwa lata temu, we wrześniu 2018 r., podczas Targów Pojazdów Użytkowych w Hanowerze, zaskoczyła nas informacja, że tytuł Ciężarówki Roku, czyli prestiżowe wyróżnienie przyznawane na tej imprezie od lat, otrzyma właśnie Ford F-MAX. Co prawda stoisko marki zostało przygotowane z dużym przepychem, a zapowiedzi o planowanym podboju europejskiego rynku przez ten pojazd dało się słyszeć już wcześniej. Mało kto jednak spodziewał się, że beniaminek tak szybko zdobędzie prestiżową nagrodę. Kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że ciągnik Forda ma stać się dostępny także dla polskich klientów. Przez pewien czas nie było jednak wiadomo, kto zostanie jego importerem i podejmie się budowy sieci sprzedaży i serwisu. Ostatecznie okazało się, że będzie to sieć Q-Service Truck, należąca do grupy kapitałowej Inter Cars. Korzystając z posiadanej infrastruktury, sieć szybko uruchomiła 8 punktów dealerskich, zaznaczając, że docelowo będzie ich w Polsce 10. Sieć serwisowa miała z kolei zostać oparta na 20 warsztatach.Choć oczywiście sprzedaż jest najważniejszym wyznacznikiem sukcesu marki, dla sieci Q Service priorytetem na pierwsze miesiące działania w charakterze importera Fordów F-MAX była budowa sieci sprzedaży i serwisu. Aby móc skutecznie dotrzeć do potencjalnych klientów trzeba dziś najpierw przygotować zaplecze. W ciągu pierwszego roku działania, uruchomiono dziewięć warsztatów, które jednocześnie są również punktami sprzedaży samochodów. Sieć zbudowana została oczywiście w oparciu o serwisy należące do Q-Service Truck. W momencie premiery zapowiedziano, że do grupy dołączą jeszcze dwa punkty serwisowe – na południowym wschodzie kraju i w Wielkopolsce, jednak pandemia nieco opóźniła decyzje w tej sprawie. Zrzeszając 11 punktów w zakładanych lokalizacjach, sieć dealerska Forda byłaby – zdaniem importera – wystarczająca jak na warunki polskiego rynku. Dalszego poszerzania wymagałaby jedynie sieć serwisowa. To jedno z podstawowych pytań, które zadawali sobie właściciele firm transportowych jak i entuzjaści pojazdów ciężarowych tuż po premierze ciągnika siodłowego Forda. Zadaniem importera było zatem nie tylko przekonanie potencjalnych nabywców do zalet użytkowych pojazdu, ale także do technologii jego wykonania i wykończenia. Zadbanie o sieć serwisową od pierwszych miesięcy obecności F-MAXa na polskim rynku miało znaczenie, choćby dla zapewnienia nabywcom poczucia bezpieczeństwa. Importer na samym początku postanowił zapobiec także potencjalnym problemom z dostępnością części. Centralny magazyn Forda usytuowany został w Natolinie, przez co nie ma konieczności sprowadzania części zamiennych zza granicy. W branży transportowej istotne jest, by pojazd, który ulegnie awarii został szybko zdiagnozowany i naprawiony. Jeszcze ważniejsze jest jednak to, by tego typu przestojów miał jak najmniej. Czy Fordy F-MAX często trafiały do serwisu w pierwszym roku ich użytkowania przez nabywców?F-MAX jest flagowym produktem Ford Trucks, ale w ofercie producenta są też inne pojazdy ciężarowe, produkowane z myślą o rynku europejskim. Wiosną bieżącego roku do sprzedaży w Polsce miały trafić podwozia budowlane Ford Trucks, co jednak również uniemożliwiła pandemia. Na oficjalnej polskiej stronie internetowej Ford Trucks, w rubryce „Pojazdy”, poza F-MAXem znajdują się również mniejsze ciągniki siodłowe – dystrybucyjne 1848T, 1842T oraz budowlany 3542T. Pojazdów tych fizycznie nie ma w sprzedaży, jednak Q-Service Truck zapewnia, że jest w stanie udostępnić je do testów zainteresowanym zakupem przedsiębiorcom. Kiedy doczekamy się oficjalnej polskiej premiery? Na razie data nie jest jeszcze znana. Z pewnością w odpowiednim czasie opublikujemy informację na ten temat na łamach naszego portalu. (trucksfocus.pl)

Komentarze