Ciężarówki na skroplony gaz ziemny sprzedają się jak świeże bułeczki

Iveco Stralis firmy Epo-Trans

Przedsiębiorcy kupują coraz więcej ciężarówek na LNG. Są najbardziej opłacalne w przewozach po Niemczech. Ciężarówki na skroplony gaz ziemny sprzedają się jak świeże bułeczki. – W stosunku do ubiegłego roku rejestracje wzrosły o 200 proc., gdy cały rynek zmalał o 38 proc. – porównuje Tomasz Wykrota z Iveco Polska. Na 13,8 tys. samochodów ciężkich, o dmc powyżej 16 ton zarejestrowanych do końca października, 400 ma napęd LNG. Wykrota przyznaje, że na razie liczby nie są zbyt imponujące. – Mimo trudniej sytuacji jest to dobry prognostyk i jeśli utrzyma się tempo wzrostu, w 2021 roku przekroczymy tysiąc sztuk i to będzie bardzo dobry wynik – uważa Wykrota. Dodaje, że sprzedają się główne ciągniki siodłowe. – Taka jest struktura polskiego rynku. Pojawia się ciut podwozi, ale to kilka sztuk pod nadwozia wymienne. Rozmawiamy na temat wejścia w segment podwozi kubaturowych, jednak są to pojedyncze sztuki – zastrzega przedstawiciel Iveco.Zauważa, że gazowe paliwo jest różnej jakości i dochodzą sygnały, że LNG importowane z Rosji ma mniejsza kaloryczność.Potencjał modeli LNG jest także oceniany wysoko przez Scanię. – Sprzedajemy po 20-30 sztuk, potwierdzam boom na LNG – dorzuca Paweł Paluch ze Scania Polska. – Nie ma problemu z dostawami, terminy odbioru są takie same jak diesla – zapewnia Paluch.Wykrota przyznaje, że kupują głównie duże floty. – Zdarzają się też pojedyncze pojazdy nabywane przez firmy mające bazy niedaleko dużych przewoźników, którzy zbudowali stacje tankowania LNG. Tak stało się na Podkarpaciu, gdzie stacje ma Omega Pilzno, na Dolnym Śląsku, gdzie stację postawił Epo-Trans. – Mniejsi przewoźnicy zyskali lokalną staję LNG i maja gdzie tankować – tłumaczy Wykrota. Natomiast przedstawiciel Scanii zauważa, że zakupów 1-2 sztuk ciągników na LNG dokonują przedsiębiorstwa średniej wielkości, mające do 50 zestawów.Przewoźnicy tymczasem upewnili się, że LNG to praktyczne rozwiązanie na cały kontynent. Po firmie Wojtex, która od ponad roku wysyła ciężarówki LNG do Hiszpanii, tamten kierunek sprawdził także Sachs Trans. – Poszło tak sprawnie jak z dieslem, jestem zaskoczona, bo obawiałam się przestoju przy dystrybutorze gazu. Na hiszpańskiej stacji LNG sprawdziliśmy warunki tankowania i płatności. Od tego operatora dostaliśmy nawet ofertę na tankowanie gazu w Paryżu i we Włoszech – podkreśla spedytor w Sachs Trans Martyna Kurasz.Zaznacza, że kolejek na stacjach nie ma. – Tankowaliśmy w Kolonii bez przestoju, potem w Lyonie. Sachs Trans wypróbował także trasy do Wielkiej Brytanii, uzupełniając paliwo w Hamburgu.Z samochodów LNG zadowolony jest również Epo-Trans. – Stacji ze skroplonym gazem jest coraz więcej i można bez przeszkód jeździć po całej Europie – zapewnia Piotr Ozimek z Epo-Trans. Sam jest właścicielem stacji w Krzywej, która dziennie obsługuje po 30-40 obcych samochodów. – Dla zewnętrznych klientów sprzedajemy miesięcznie ponad 200 ton LNG – podkreśla Ozimek. Epo-Trans odbiera w przyszłym tygodniu 20 gazowych ciągników Iveco S-Way. – Są tak samo uniwersalne jak diesle, a nowy model ma zasięg większy o 10 proc. (wzrósł do 1300 km) od poprzednika – porównuje Ozimek. Na początku grudnia flota Sachs Trans powiększy się o 50 ciągników na LNG, a przewoźnik planuje, że w 2021 roku dokupi jeszcze 60 takich samochodów. (rp.pl)

Komentarze