Polskie firmy dostarczą ładowarki do e-ciężarówek

Wielka Brytania ogłosiła kilka dni temu, że nie będzie rejestrować po 2030 roku samochodów z silnikami spalinowymi. Podobne deklaracje złożyły parlamenty także kilku innych krajów UE, choć jako datę graniczną podały 2040 rok. Zatem napęd elektryczny stanie się obowiązkowy. Łatwiejsze do wprowadzenia są pojazdy bateryjne, które do sprzedaży wprowadziła Scania, Renault i Volvo, a zapowiedziały Mercedes, MAN i Daf. Wodór prawdopodobnie wejdzie do użytku w drugiej kolejności.Polscy producenci ładowarek mają na oku segment dystrybucji miejskiej. – Maksymalizacja korzyści z napędu elektrycznego występuje w pojazdach, które często powtarzają cykle ruszania i hamowania. Dlatego podobnie jak w przypadku autobusów miejskich, napęd elektryczny daje większe oszczędności w ciężarówkach dostawczych i usługowych (pojazdy komunalne czy pojazdy kurierskie) niż długodystansowych. Jest to związane głównie z dwoma zagadnieniami – pierwsze dotyczy oszczędności generowanych przez efektywny odzysk energii, a drugie z kosztów budowy infrastruktury do ładowania – wskazuje dyrektor finansowy warszawskiej firmy Medcom Paweł Choduń. Dodaje, że firma, która dostarczyła ładowarki do sześciu krajów, jest zainteresowana tym rynkiem.Przedstawiciel Medcom wskazuje, że budowa infrastruktury ładowania w miastach jest łatwiejsza i bardziej efektywna niż przy drogach w terenie niezabudowanym. – Ładowarki można lokalizować np. w bazach logistycznych, czyli w wybranych miejscach, które zapewnią maksymalne wykorzystanie ładowarek, a co za tym idzie szybszy zwrot z inwestycji. W przypadku miast rzadziej wystąpią ewentualne problemy z zapewnieniem mocy przyłączeniowych dla takiej infrastruktury; np. na parkingach przy autostradach może nie być dostępu do przyłączy dużych mocy – podkreśla Choduń.Parki logistyczne są przygotowane do instalacji ładowarek. – Mamy zabezpieczenie mocy pod potencjalne duże zużycie najemcy. Instalacje są przewymiarowane, więc dodanie kilku gniazd nie spowoduje poważnych zmian – uważa Head of Project Management Logicor, CEE Ernest Ziółkowski.Wprowadzenie elektrycznych ciężarówek w miastach co najmniej podwoi rynek ładowarek dużej mocy. Zielonogórska Ekoenergetyka ma mocną pozycję na europejskim tym rynku. Dostarczyła 940 ładowarek do 60 miast w 17 krajach. – Jesteśmy już obecni na rynku ciężarówek elektrycznych i planujemy dynamiczny rozwój w tym segmencie. Nawiązaliśmy współpracę z producentami na rynku niemieckim, a w I kwartale przyszłego roku zaprezentujemy pierwszy z całej linii produktów, przeznaczonych dla e-trucków – zapewnia prezes Ekoenergetyka Sales Maciej Wojeński. – Budujemy sieć hubów ładowania wysoką mocą Ekoen, który również będzie przeznaczony do obsługi pojazdów ciężkich. To miejsce, gdzie ciężarówki będą mogły w krótkim czasie doładować się pomiędzy kursami – dodaje Wojeński.Uważa, że ładowanie z mocą powyżej 350 kW będzie odgrywało istotną rolę w transporcie ciężkim, ponieważ skróci czas ładowania. – Tego typu infrastruktura będzie kluczowa dla rozwoju tej branży. Organizacja rozwijająca standard CCS Combo 2 – CharIn już pracuje nad rozwiązaniami mogącymi przesyłać moc rzędu 1MW. Teraz czas na ruch po stronie producentów baterii, aby przyjąć taką moc – zaznacza prezes Ekoenergetyka Sales.Ocenia, że najbardziej popularne są stacje ładowania z wtyczką CCS Combo 2 typu HPC (High Power Charging), które pozwalają na przesyłanie mocy rzędu 150 kW – 350 kW. Zarazem jest zdania, że możliwości wykorzystania ładowania pantografowego są w segmencie pojazdów ciężarowych ograniczone. – Raczej się nie stosuje tego typu rozwiązań. Ładowanie prądem przemiennym ma swoje ograniczenia i nie sprawdzi się na rynku e-trucków – zaznacza Wojeński. – Planujemy, że w ciągu dwóch lat naszymi klientami będą firmy logistyczne, kurierskie oraz firmy obsługującą tzw. „ostatnią milę” na terenie miast z kilku rynków europejskich, w tym z Polski – podsumowuje prezes Ekoenergetyka Sales. (rp.pl)

Komentarze